Ignacego Skarbka Malczewskiego wyprawa na Warszawę

… szlachta na koń siędzie,
Ja z synowcem na czele – i jakoś to będzie.
— Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz

Krótko ci chcę powiedzieć, Panie Stanisławie!
Jużeś przegrał, już dekret stanął w twojej sprawie
— Powinszowanie Jego Królewskiej Mości na rok 1769

muzyka i słowa: Jacek Kowalski

Jedzie Malczewski Skarbek Ignacy:
Z nim krakowiacy i poznaniacy
Jadą zdobywać miasto plugawe,
Zdezinsektować wszawą Warszawę;
Dziesięć tysięcy jedzie w komendzie,
Jakoś to będzie, jakoś to będzie!

Wodzu kochany, jakie masz plany?
- Plany mam cacy! – Rzecze Ignacy -
Sotnie się potnie lub sprytnie wytnie,
A Stasia króla wsadzi do ula;
Rząd katolicki władzę zdobędzie,
Jakoś to będzie, jakoś to będzie!

Król Staś ich dostrzegł lunetą swoją;
Włosy na głowie wszystkie mu stoją,
Serce mu puka, spada peruka,
Aż Repnin rzecze: – w garść weź się, człecze!
Skończże te szlochy, popraw pończochy:
Jakoś to będzie, jakoś to będzie!

Już od Warszawy są cztery mile;
Damy warszawskie wdzięczą się mile,
Konfederackich spragnione gości;
Król Staś to widząc, zeżółkł z zazdrości;
- Naprzód, rodacy! – woła Ignacy -
Jakoś to będzie, jakoś to będzie!

A kiedy byli przy samym mieście
Wyszło nad rzekę Moskalów dwieście,
Moskale wpadli, w dym uderzyli
I pięć tysięcy naszych zabili;
Drugie pięć w rzece się utopiło -
Jakoś tak było, jakoś tak było!

Komentowanie wyłączone